Home - strona główna WRiA.PL – “Wspomnienia ...”. Braniewo, 17 września 2014 r.
Ostatnia aktualizacja: 17.09.2014 r.
 

 

st. kpr. rez. Witold Saliszewski


Wspomnienia przeciwlotnika, żołnierza służby zasadniczej
63. dywizjonu rakietowego OP m. Nadarzyn-Rusiec

 

 

 

1. Ośrodek Szkolenia Specjalistów Samochodowych.
 

St. kpr. rez. Witold Saliszewski - brak foto. Herb Torunia

Moja przygoda z wojskiem zaczęła się w 1976 r. w WKU Nowy Dwór Mazowiecki. Dostałem bilet do JW 3753 w Toruniu, wraz ze mną jeszcze 3 kolegów. Z jednym z nich, Piotrek Traczyk, chodziłem do jednej klasy w samochodowce. Obaj skończyliśmy kierunek: kierowca-mechanik pojazdów samochodowych. Prawo jazdy kat: B+C. Rozpoczynając służbę w październiku 1976 r miałem prawo jazdy kat: A+B+C+E.

JW 3753 to był Ośrodek Szkolenia Specjalistów Samochodowych: kierowca-operator polowych urządzeń zasilania radiostacji wojskowych do 1 KV. Było nas tam 4 kompanie szkolne, około 500 młodych.

Uczyliśmy się jeździć - nie wszyscy musieli się uczyć. Ja i jeszcze kilku kolegów miało tak zwane, zawodowe doświadczenie na ciężarówkach z cywila. My mogliśmy uczyć tych instruktorów.

Obsługa agregatów prądotwórczych to było coś nowego. Nigdy elektrotechnika nie była moim ulubionym przedmiotem.

Duża cześć chłopaków nie miała w ogóle praw jazdy i po 6 miesiącach otrzymywali prawko.

Dowódcą mojego plutonu był sierż. Polak. Jednostka była położona blisko stacji: Toruń Miasto. Dowódca kompanii major ??, obiecał ze 10 najlepszych dostanie przydział jak najbliżej domu. Ukończyłem z najlepszą średnią oceną 4.75. Oczywiście, elektrotechnika zaliczona na 3, reszta same 5. Na zakończenie był konkurs z jazdy i przepisów ruchu drogowego . Po jednym z każdego plutonu. Było nas 16. Ja bylem najlepszy. Było uroczyste zakończenie, gratulacje, wręczenie dyplomów.

Dostałem rozkaz wyjazdu, do Dywizji w Warszawie na 11-listopada. Trzydzieści kilka km od mojego domu.

[ Do spisu treści. ]

2. Pierwsze dni w 63. dr OP.

Odznaka 63. dr OP Z Dywizji dostałem rozkaz wyjazdu do 63. dywizjonu w m. Nadarzyn-Rusiec (JW 2380). Postanowiłem wpaść do domu.

Do dywizjony spóźniłem się, bylem około południa, zamiast przed północą.

Po drodze z Nadarzyna do dywizjonu pieszko (miałem pietra co będzie, droga się dłużyła). Podrzucił mnie, Ułazem-sanitarką, kolega z sąsiedniego dywizjonu (3. dywizjon m. Nadarzyn-Otrębusy). Jechał po lekarza, w tym czasie w Ruścu nie było na stale lekarza i dwa dywizjony obsługiwał jeden.

Rozmawiam z kierowca sanitarki i mówie co i jak, że jestem kierowcą na radiostacje, on mówi, że radiostacje w dywizjonach nie jeżdżą tylko stoją na kolkach. Mówię, że mam doświadczenie na ciężarówkach, on na to, że gdybym dostał przydział do Książenic (1 dywizjon techniczny) to bym jeździł autobusem, bo nie ma obsady. Trochę żałowałem, że nie dostałem przydziału tam - taka fucha to marzenie.

Melduje się u oficera dyżurnego, a on: - Co to żołnierzu za spóźnianie się, na pierwszy dzień, w nowej jednostce? Kręcę, że zabłądziłem w stolicy, ja z prowincji. Oficer dyżurny mówi: - Masz szczęście, nie ma dowódcy jednostki, bo byś szedł do aresztu. Jako, że bylem kierowcą, to dyżurny PKT zaprowadził mnie do szefa samochodówki, mjr. Czesława Zdzieszyńskiego. Major konkretnie: - Żołnierzu, jaki z ciebie kierowca? Mówię prawdę, że przed wojskiem jeździłem starem po Warszawie i województwach sąsiednich. Major pyta: - Czy pojazdem uprzywilejowanym dałbym rade po Warszawie? Odpowiadam, że to nie problem.

Zostałem kierowcą Nysy-sanitarki i sanitariuszem. Z pierwszego bylem bardzo zadowolony, z drugiej pozycji mniej. Nikt nie mówił o areszcie.

Po przydzieleniu do PTG (pluton transportowo-gospodarczy) poszedłem na obiad. Na stołówce stanąłem w kolejce, szok - kilkunastu żołnierzy (w Toruniu po kilka setek). Stołówka mała, czyściutko, przyjemnie, na stolach obrusy i szkło !!!

Nagle ktoś rozkazującym tonem: ŻOŁNIERZU!!! ŻOŁNIERZU!!! Młody stremowany rozglądam się, kto i do kogo? Patrzę, patrzę, a to kolega z cywila śmieje się, to był kpr. Gajewski z plutonu łączności. On kończył służbę, wychodził do cywila, mi zostało jeszcze półtora roku.

Dostaje obiad, a kucharz pyta: - Skąd jesteś? Mowie, że znad Zalewu Zegrzyńskiego. On mówi, że mnie pamięta, mieszkał w hotelu pod Złotym Linem. Mały jest ten świat!!! Obiad był oczywiście super, sierż. Adam Narożnicki dbał o to.

W tym czasie kierowca sanitarki był Stanisław Głowacki, ale nie bardzo mu szło po stolicy. Został przeniesiony do baterii radiotechnicznej, chyba na Tatre z radarem. Dowódcą baterii radiotechnicznej był wtedy por. Ryszard Sienkiewicz, dzisiejszy ppłk w stanie spoczynku. Tak na marginesie to por. Ryszarda Sienkiewicza widziałem, bardzo dawno, w turnieju TV na temat II wojny światowej i 1. DWP, wygrał – gratuluję.

[ Zobacz również: 63. dywizjon rakietowy OP m. Nadarzyn-Rusiec. ]
 

[ Do spisu treści. ]

3. Służba kierowcy w dywizjonie rakietowym WOPK.

Brązowa odznaka Wzorowy Kierowca Mój pierwszy kurs sanitarka, był do dywizjonu w Książenicach kolo Grodziska Maz. Dysponentem, dowódcą wozu, była pani Janina Cygan, nasza piękna pielęgniarka. Jadę regulaminowo 60 km/godz., jadę, jadę a pani pielęgniarka mówi, że mogę jeździć szybciej. Mogę powiedzieć, że sanitarką jeździłem szybko.

Dowódcą plutonu PTG byl st. sierż. Marian Witek. Mogę śmiało powiedzieć, że szefa samochodówki i dowódce PTG mieliśmy SUPER GOŚCI.

Cala kadra, 63. dywizjonu, to byli równi goście, ale jak wszędzie, trafiają się wyjątki. Podczas jednego z apeli, dowódca ppłk Marian Pabian, mówił o ptakach które kalają własne gniazdo. Myślę, że ppłk w st. spocz. Ryszard Sienkiewicz wie o kim mówię. To był wyjątek.

PTG miał na stanie różne samochody i kierowców:

  • San H-100: Stanisław Frej i Witold Saliszewski;
  • Star 29: Darek Mazurek i Stanisław Luchowski;
  • Star 25: Krzysiek ?? i Waldek Krolak;
  • Star 25: Heniek Szwarcer i Witold Saliszewski;
  • Star 26 strażak: Marek Kawula;
  • Ursus C-360: Marek Kawula;
  • Star 660 WTB: Andrzej Popkowicz;
  • Ułaz 469B: Kazimierz Kozub;
  • Nysa sanitarka: Witold Saliszewski;
  • Żuk: ??.

Nysą jeździłem, do przysięgi unitarki krazistow, w czerwcu 1977. W dniu przysięgi był bardzo przykry wypadek. Kolega z mojej sali, Heniek S. został nieumyślnie, w wyniku żartów, postrzelony!!! Zawiozłem go do szpitala do Warszawy na ul. Szaserów. Do jednostki wrócił w lutym i został zwolniony ze służby.

Po wypadku Heńka S. dostałem jego Stara. Trochę go podregulowałem i był bardzo dobry, z wyjątkiem ( zawsze znajdzie się wyjątek) sprzęgła. Po prostu szarpało przy ruszaniu. Musiałem długo ruszać na pół sprzęgła. Czasem kadrę odwoziło się starem. Plutonowy, później sierżant Mikołajczyk, z plutonu łączności, opowiadał mi, że wszyscy wiedzieli ze ten star szarpie. Wszyscy na pace, przygotowani na ostry start a tu... nic. Po prostu miałem więcej doświadczenia.

Tym Starem często jeździłem z sierż. Antonim Gołębiowskim po zaopatrzenie. Zawsze bylo mało czasu i oczywiście trzeba było poganiać, 80-100 km/godz., to była prędkość przelotowa. Tak samo z sierż. Jerzym Maczyńskim z mundurówki. Trasy do pralni w Ostrowie Maz., to była fajna trasa. Czasem jeździłem Ułazem z dowódcą, wtedy zgodnie z przepisami, tak samo autobusem z kadra.

Na wiosnę 1978 w Warszawie był konkurs kierowców “DŻENTELMEN JEZDNI”. Było kilka eliminacji, pierwsza w Dywizji na 11-listopada. Major Czesław Zdzieszyński powiedział: - Saliszewski pojedziesz. Odpowiedziałem: - Rozkaz obywatelu Majorze, ale mam pytanie, czy po zawodach mogę wziąć urlop?

Miałem plan, żeby prosto po zawodach jechać do domu. Za trzy dni były eliminacje w Korpusie, byłem pewien, że się zakwalifikuje. Regulamin wojskowy wtedy mówił, że jeśli urlop zostanie przerwany i nie przekroczy połowy, to należy się od nowa. W Dywizji zająłem pierwsze miejsce i urlop został przerwany. Zarobiłem 3 dni ekstra urlopu. W Korpusie zająłem 7 miejsce. Zakwalifikowałem się do półfinałów na Homiczówce - jeśli dobrze pamiętam. Również zakwalifikowałem się do finału kolo stadionu X-lecia.

W tym okresie zostałem spisany przez WSW, bylem nie ogolony, miałem brudny i pomięty mundur, oraz wpis do książeczki kierowcy o przekroczeniu dopuszczanej prędkości. Gonili mnie od rozjazdu Kraków-Katowice w Jankach do 17-stycznia na Okęciu. Zatrzymały mnie światła i już miałem ruszać, gdy podjechali obok i... na boczek proszę.

To była niedziela, nasz dywizjon miał dyżur bojowa. Po zmianę kadry miał jechać Żuk, był już pod PKT, ale zaczęło padać i oficer dyżurny kazał pojechać po zmianę Ułazem. Ja miałem Ułaza i nie byłem przygotowany.

Złota Odznaka Wzorowy Żołnierz Przyszedł meldunek z WSW. Major Czesław Zdzieszyński do mnie: - Czemu mi nie powiedziałeś? Ja bym to załatwił w WSW. Stawiliśmy się do raportu u dowódcy dywizjonu ppłk. Mariana Pabiana. Dowodca pyta co mam na usprawiedliwienie? Odpowiadam jak było i jeszcze mówię, że autobus stary i co rusz coś trzeba dłubać, dlatego mundur jest jaki jest. Dowódca mówi, że za meldunek z WSW - areszt, a starym żołnierzom nie anuluje aresztu i będę musiał służyć pełne dwa lata, plus areszt, a ja na to nie zasłużyłem, jestem dobrym żołnierzem. Chwyciłem się brzytwy i mówię: - Obywatelu Pułkowniku, może inna kare? Dowódca mówi do szefa samochodówki: - Niech dowódca plutonu go ukarze. Dowódcą plutonu był, po sierż. Marianie Witku, plut. Watus, nie było kary. Wyfasowałem nowiutki mundur.

Od dowódcy 1. Korpusu OP gen. bryg. Władysława Hermaszewskiego (brata naszego kosmonauty) dostałem wyróżnienie i prezent: portfel.

Na Dzień Zwycięstwa dostałem srebrną odznakę Wzorowego Żołnierza i awans na kaprala.

[ Zobacz również: Zasadnicze uzbrojenie dywizjonu: PZR S-125M “Newa” (SA-3 “Goa”). ]
 

[ Do spisu treści. ]

4. Czas do rezerwy.

Na wyjście do cywila (październik 1978) dostałem: odznakę Wzorowy Kierowca oraz awans na starszego kaprala.

Moją służbę wojskową zawsze wspominam bardzo miło. Z tabeli kadry 63. dywizjonu, zdecydowaną większość pamiętam i kojarzę twarze. Szczególnie tych którzy mieli auta, czasem coś grzebaliśmy na PSO.

Za miesiąc minie 36 lat od wyjścia do cywila. Gdy bylem w Polsce w 2009 roku odwiedziłem moją jednostkę. Było tak jak na zdjęciach z 2011 roku opublikowanych w Galerii Foto WRiA.PL w albumie zdjęć ppłk. w stanie spocz. Ryszarda Marka Sienkiewicza p.t. “Obiekty 63. dr OP m. Nadarzyn-Rusiec.

Pozdrawiam wszystkich z WOPK.

Mój e-mail: witoldps@hotmail.com

[ Do spisu treści. ]