Home - strona główna WRiA.PL – “Wspomnienia ...”. ppłk w st. spocz. Janusz Wąsowski
Gdynia, 08 grudnia 2013 r.
Ostatnia aktualizacja danych: 16.12.2013 r.
 
 

 

Wspomnienia przeciwlotnika
z 46. dywizjonu rakietowego OP m. Choczewo

 

 

1. Początki mojej przygody z lotnictwem i wojskiem

 

Janusz Wąsowski. Urodziłem się w Warszawie 14 maja 1938 r. i do 21 roku życia (z dwuroczną przerwą) mieszkałem w stolicy i w podwarszawskiej miejscowości która teraz jest włączona do Warszawy. Miałem siostrę i dwóch braci. W wieku 17 lat, po ukończeniu 10 klasy liceum ogólnokształcącego wyjechałem do Jeleniej Góry i przez dwa lata pracowałem w Jeleniogórskiej “Celwiskozie”. Dokończyłem edukację w liceum dla pracujących, wróciłem do rodziców do Warszawy i jeszcze dwa razy zmieniałem pracę. Szukałem swego miejsca w życiu. Pracowałem jako ślusarz. Rodzina nie miała żadnych tradycji wojskowych jeśli nie liczyć służby zasadniczej ojca i jego udziału w obronie Warszawy w 1939 r.

6 maja 1959 r. zgłosiłem się do jednostki wojskowej Warszawa-Bemowo w celu odbycia zasadniczej służby wojskowej. Po kilku dniach zostałem przewieziony do Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych (TSWL) w Zamościu. W taki sposób rozpoczęła się moja przygoda z lotnictwem i wojskiem. Sam fakt powołania do odbycia zasadniczej służby wojskowej nie wzbudził we mnie entuzjazmu. Ot! Trzeba swoje odsłużyć i tyle.

TSWL była szkołą podoficerską szkolącą żołnierzy zasadniczej służby wojskowej na stanowiska mechaników lotniczych w kilku specjalnościach: silnik i płatowiec, osprzęt, urządzenia radiotechniczne, uzbrojenie. Trafiłem do kompanii radiotechnicznej. Wszyscy żołnierze tej kompanii mieli średnie wykształcenie. W tym czasie ranga matury była o wiele wyższa niż obecnie. Bardzo wielu oficerów jej nie miało. Metody wychowawcze i dyscyplina w szkole w pierwszym okresie szkolenia były, delikatnie mówiąc, bardzo surowe. Pomimo tego w okresie unitarnym (przed przysięgą) czułem się zupełnie dobrze. Traktowałem to trochę jako “męską przygodę”. Po przysiędze nastąpiła zmiana warunków życia elewów. Większość dnia zajmowały nam wykłady i nauka własna. Tylko na zajęciach ogólnowojskowych (taktyka, musztra, strzelanie, regulaminy itp.) stosowano metody o których wspomniałem wyżej.

Pracy i nauki było dużo. Przez 6 miesięcy musieliśmy poznać schematy ideowe wszystkich urządzeń zamontowanych na samolotach LiM 5 (Mig 17 i MiG 17 pf). Uczyłem się lepiej niż dobrze. Często pomagałem innym. Po 6-ciu miesiącach nauki i zdaniu egzaminów otrzymałem uprawnienia mechanika lotniczego, odznakę mechanika i awans do stopnia st. szeregowego. Dostałem pierwszy w wojsku urlop.

Janusz Wąsowski.Po urlopie zameldowałem się, w celu pełnienia dalszej służby, w dywizjonie technicznym Centrum Szkolenia Lotniczego w Modlinie. Przydzielono mnie do DOTS (Dział Obsługi Technicznej Samolotów) do GOTUR (Grupa Obsługi Technicznej Urządzeń Radiowych). W tym czasie CSL szkoliło pilotów na samolotach LiM 5. Technika lotnicza mnie zafascynowała. Pracowałem z przyjemnością i prawdziwym zaangażowaniem. Szybko zostałem wyznaczony na etat starszego mechanika (etat podoficerski). DOTS wykonywał prace na samolotach po 25, 50 i 100 godzinach lotu. To była bardzo odpowiedzialna praca, wykonywali ją jednak w większości mechanicy - żołnierze służby zasadniczej. Obowiązywały nas zasady które musiały być bezwzględnie przestrzegane np. narzędzia które były wykorzystywane przy pracy “na samolocie” musiały być przywiązane do ręki, wszelkie śruby i nakrętki musiały być kontrowane (zabezpieczone przed odkręceniem się) przy pomocy specjalnego drutu (kontrówki) itp. Te zasady były rygorystycznie przestrzegane nie dlatego, że straszono nas odpowiedzialnością ale dla tego, że dla wszystkich były one zrozumiałe i bezdyskusyjne.

Miałem opinię bardzo dobrego mechanika i dobrego żołnierza. Poza tym brałem udział w zawodach sportowych jako reprezentant CSL. Biegałem na średnich dystansach, w biegach przełajowych i dobrze strzelałem. Przed końcem służby zasadniczej przełożeni namawiali mnie abym pozostał w służbie nadterminowej. Swoją pracę bardzo lubiłem i myślałem z przykrością o rozstaniu się z lotnictwem ale wojsko oferowało mi za mało. Postawiłem warunek: zostaję ale dostaję pozwolenie na studia zaoczne. Spełnienie tej prośby było niezgodne z zasadami personalnymi, ale kazano mi jednak napisać raport.

[ Na początek strony]

2. Droga do gwiazdek.

Janusz Wąsowski.Zbliżał się koniec mojej służby. Miałem już cywilne ubranie i wpis w książeczce wojskowej o przeniesieniu do rezerwy gdy powiadomiono mnie że przyszła pozytywna odpowiedź na mój raport. Zostałem więc kapralem nadterminowym, wkrótce awansowałem do stopnia plutonowego i w roku 1962 zostałem przyjęty na studia zaoczne na WSI (przy Politechnice Warszawskiej). Pracowałem nadal jako starszy mechanik, trenowałem biegi, strzelanie i studiowałem.

W 1963 r. oficer inspekcji, która kontrolowała CSL, w czasie rozmowy po egzaminach przekonał mnie, że powinienem studiować w Wojskowej Akademii Technicznej. Wiedziałem jednak, że skierowany na studia w akademii wojskowej mogę być dopiero po trzech latach służby zawodowej. Po zakończeniu kontroli zostałem wyróżniony jako jeden z najlepszych podoficerów. Wkrótce wezwał mnie szef sztabu i kazał mi napisać raport o skierowanie do Wojskowej Akademii Technicznej. Do akademii zostałem przyjęty po rozmowie kwalifikacyjnej. Zakończył się pierwszy lotniczy okres przebiegu mojej służby

Studia nie zapisały się w mojej pamięci żadnymi niezwykłymi wydarzeniami. Uczyłem się dobrze. Wszystkie semestry kończyłem ze średnią oceną ponad cztery. Po dwóch latach studiów zostałem awansowany do stopnia podporucznika. Na ostatnim roku studiów zostałem skierowany na wydział szkolący specjalistów wojsk rakietowych. Usiłowałem tego uniknąć aby nie zrywać z lotnictwem ale moje starania spełzły na niczym. Studia skończyłem w roku 1969 z wynikiem b. dobrym.

W tym czasie dużo zmieniło się w moim życiu osobistym. Ożeniłem się w 1967 roku a przed samym końcem studiów urodził mi się syn.

[ Na początek strony]

3. Służba w 46. doar OPK m. Choczewo.

Po uzyskaniu dyplomu WAT, zostałem skierowany do służby w Wojskach Rakietowych i Artylerii OPK. Po krótkiej praktyce w 26 i 4 BA OPK oraz po przeszkoleniu w Bemowie Piskim (zgrywanie dywizjonów), zostałem zastępcą dowódcy 46 dywizjonu ogniowego artylerii rakietowej (doar) do spraw technicznych.

Dywizjon był w stadium organizacji. Skład osobowy dywizjonu był starannie dobrany. Technikami byli oficerowie, absolwenci odpowiednich szkół oficerskich. Dowódcy baterii byli trochę starsi i mieli pewne doświadczenie w pracy na sprzęcie. Operatorzy (żołnierze służby zasadniczej) byli dobrze wyszkoleni. Moje stosunki z dowódcą kpt. Franciszkiem Bujalskim układały się w sposób wzorcowy. Ustaliliśmy ścisły zakres moich obowiązków i odpowiedzialności. Wiedziałem dokładnie co mam robić. Nad podwładnymi mi technikami miałem pewne wyprzedzenie. Byłem od nich kilka lat starszy i miałem praktykę (5 lat pracy na lotnisku). Szybko nabraliśmy do siebie zaufania co w pracy bardzo pomagało. A pracy było dużo. Przyjęliśmy i rozwinęliśmy sprzęt a potem była jego obsługa i szkolenie, szkolenie, szkolenie…. oraz dyżury bojowe.

por. Janusz Wąsowski - 1971. We wrześniu 1971 r. wykonaliśmy pierwsze strzelanie bojowe w ZSRR. Otrzymaliśmy wysoką ocenę i w 1972 roku wygraliśmy “Zawody rakietowo-strzeleckie” na szczeblu 2. Korpusu i na szczeblu OPK. Zdobyliśmy tytuł mistrzowskiego dywizjonu ogniowego OPK. W następnym 1973 roku tytuł obroniliśmy.

W 1974 r. nastąpiła zmiana na stanowiskach dowódcy i szefa sztabu. Dowódcą został mjr Stefan Bartczak. Zostałem awansowany do stopnia kapitana. Wartość bojowa dywizjonu, wyszkolenie, podejście do wykonywanych obowiązków, wzajemne zaufanie współdziałających funkcyjnych były na takim poziomie, że pomimo tych zmian dywizjon znów zawody wygrał i tytuł obronił. W następnym 1975 r. odbyliśmy, uwieńczone sukcesem, strzelanie bojowe w ZSRR i znów wygraliśmy zawody. W następnym roku 1976 dywizjon wygrał zawody pod dowództwem mjr. Stefana Miodka.

W 1977 r. 46 doar nie został dopuszczony do zawodów. Często spotykane stwierdzenie, że w tym roku dywizjon został pokonany i stracił tytuł jest nieprawdziwe. Dywizjon pozostał niepokonany.

Na początku 1976 r. zostałem wyznaczony na stanowisko oficera szkolenia w dowództwie 4 BA OPK, pożegnałem się ze służbami technicznymi i ze “swoim” dywizjonem. Odejście na razie było tylko formalne. Do dywizjonu przydzielono urządzenie treningowe (imitator lotów) AKKORD, wyznaczono mnie na dowódcę jego załogi i postawiono zadanie przygotowania 46 doar do zawodów. Dywizjon zawody wygrał nokautując przeciwników (uzyskał ocenę wyższą o cała jednostkę od następnego w klasyfikacji). Byłem bardzo zadowolony z tego, że dowódca brygady wyróżnił mnie taką samą nagrodą rzeczową jak członków zwycięskiej grupy bojowej. Wydaje mi się, że na takie wyróżnienie zasłużyłem.

Moja służba w 46 doar sprawiła mi bardzo wiele satysfakcji. Miałem okazję pracować ze wspaniałym zespołem ludzi zarówno kadrą jak i żołnierzami służby zasadniczej. Atmosfera panująca w dywizjonie była po prostu wzorcowa. Gdybym chciał wymienić ludzi którzy tą atmosferę stworzyli musiałbym zestawić cała listę nazwisk dlatego wymienię tylko kilka z nich.: kpt. Kazimierz Kucharski, por. Roman Tumialis, ppor. Jan Niewiński, ppor. Antoni Piętowski, ppor. Niemczyk, chor. Andrzej Mrozik, kpr. Krakowski (kierowca - żołnierz służby zasadniczej) i wielu, wielu innych.

W czasie mojej służby dywizjonem dowodziło czterech dowódców, pełniło swoje obowiązki czterech szefów sztabu i kilku zastępców ds. politycznych. Odeszli wszyscy oficerowie pierwszego zespołu. Zastanawiam się dlaczego w jednostce panowała atmosfera która pozwalała odnosić takie sukcesy. Ze względu na częste zmiany szefów sztabów, prawie przez cały okres mojej służby, w razie nieobecności dowódcy, pełniłem jego obowiązki. Muszę ze wstydem przyznać, że pod koniec pojawiły się u mnie objawy kompleksu wiecznego zastępcy (odnosiłem wrażenie, że pracuję na cudzą karierę). Poprosiłem więc o przeniesienie na inne stanowisko służbowe. Ponieważ prawie całe dowództwo jednostki się zmieniło, żegnali mnie obcy ludzie i ja dla nich byłem obcym człowiekiem. Wspominam, z łezką w oku, serdeczne pożegnanie przez podoficerów którymi w czasie służby zajmowałem się najmniej.

[ Na początek strony]

4. Służba w sztabie 4 BA OPK m. Gdynia.

Janusz Wąsowski.Początek mojej pracy jako oficera wyszkoleniowego opisałem powyżej. Potem było “koczowanie” po różnych dywizjonach. Opracowywałem symulowane naloty i szkoliłem zespoły bojowe wykorzystując doświadczenie nabyte w czasie służby w dywizjonie. Zespół symulatorów składał się z czterech urządzeń z obsługą i kierującego całością szefa ( starszy oficer szkolenia). W czasie szkolenia grupowego wszystkie symulatory, zsynchronizowane czasowo, imitowały sytuację powietrzną dla SD brygady i trzech dywizjonów. Pracę grup bojowych w dywizjonach oceniali dowódcy AKKORD. Szef zespołu oceniał pracę SD brygady. Z tą oceną bywało różnie, w sytuacji w której podwładny (starszy oficer szkolenia) miałby oceniać przełożonego (dowódcę brygady). Początkowo dowódcy sobie tego nie życzyli.

W 1978 r. zostałem szefem AKKORD-ów. W pierwszym rzędzie poprosiłem dowódcę brygady o ścisłe ustalenie moich obowiązków między innymi o decyzję w sprawie oceny pracy SD. Od tej pory w czasie szkolenia i ćwiczeń oceniałem pracę dowódcy stanowiska dowodzenia tak jak innych funkcyjnych.

My AKKORD-ziści braliśmy udział we wszystkich poligonach i zgrupowaniach ze strzelaniami bojowymi na poligonie w ZSRR włącznie. Na temat metod szkolenia prowadziłem zajęcia z dowódcami brygad i pisałem artykuły do “Przeglądu Wojsk Lotniczych i OPK”.

W 1979 r. awansowano mnie na stopień majora a w 1983 na stopień podpułkownika. W 1988 r. otrzymałem Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

W 1985 r. objąłem stanowisko szefa Wydziału Wyszkolenia. Moim zadaniem było planowanie i kontrola wyszkolenia zarówno dowództwa brygady jak i dywizjonów. Była to mozolna i ciężka praca administracyjna. W tym czasie wykonywałem wiele zadań nie związanych bezpośrednio ze swoim stanowiskiem służbowym. Pełniłem dyżury jako dowódca PłSD (z reguły te dyżury pełnili dowódca brygady i jego zastępcy), oraz dowodziłem zgrupowaniami poligonowymi. Przez 14 lat mojej służby w sztabie 4 BA OPK zmieniło się sześciu dowódców. Najlepiej wspominam płk. Feliksa Jachnickiego, płk. Tadeusza Jemiołę i płk. Franciszka Żygisa.

Odszedłem do rezerwy 6-go lipca 1990 r. na własną prośbę.

[ Na początek strony]

5. Dokumenty, pamiątki i fotografie.



TSWL Zamość - 1959 r.
Rok 1959. Elewi Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu, pierwszy z prawej Janusz Wąsowski.
 


Modlin - na lotnisku.
Rok 1961. Modlin - na lotnisku, drugi od prawej Janusz Wąsowski.
 


Janusz Wąsowski z ojcem.
Rok 1963. Od lewej: Janusz Wąsowski z ojcem.
 


Wyróżnienie dla GOTUR.
Rok 1964, CSL Modlin. Wyróżnienie dla Grupy Obsługi Technicznej Urządzeń Radiowych - “Zdjęcie na tle sztandaru”. Drugi od lewej: Janusz Wąsowski.
 


Podczas szkolenia ogólnowojskowego w WAT.
Rok 1965. Podczas szkolenia ogólnowojskowego w WAT, na pierwszym planie Janusz Wąsowski.
 


Promocja absolwentów WAT...
Warszawa - 12.10.1966 r. Promocja absolwentów WAT i Szkół Oficerskich na pierwszy stopień oficerski.
 


Dyplom ukończenia WAT...
Warszawa - WAT - 14.07.1969 r.
 


Poligon Pieniężnica - przygotowania do strzelań poligonowych w Aszułuku
Rok 1971. Poligon Pieniężnica. Por. Janusz Wąsowski, por. Skorzybut z-ca ds. politycznych.
 


Moskwa - 1971 r.
Moskwa, wrzesień 1971 r. Mjr ?, ppłk Michał Leszner i por. Janusz Wąsowski.
 

Pierwsze zawody rakietowo-strzeleckie na szczeblu 2. KOP m. Bydgoszcz. Oto zachowany w archiwum prywatnym program zawodów:


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.


Zawody rakietowo-strzeleckie 2 KOP - 1972 r.
 
Dowód uzyskanych efektów podczas zawodów rakietowo-strzeleckich w 1972 r.
 


Zastępca ds. technicznych dowódcy 46. dodar OPK - 1973 r.
 
Zastępca ds. technicznych dowódcy 46. dodar OPK - 1973 r.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1973 r.
 
Kolejny rok i kolejny sukces.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1973 r.
 
Podziękowanie od dowódcy Wojsk OPK gen. dyw. Romana Paszkowskiego.
 


Meldunek dla mjr. Stefana Bartczaka, dowódcy dywizjonu - 1974 r.
Rok 1974. Mjr Stefan Bartczak - dowódca 46. dr OP, kpt. Janusz Wąsowski, por. Antoni Piętowski i mjr Czesław Kowalski - z-ca ds. politycznych. Meldunek składa kpt. Edmund Łączny.
 


Kadra 46. doar OPK - 1974 r.
Wrzesień 1974 r. W pierwszym rzędzie: sierż. Roman Kobierzyński, por. Janusz Wąsowski, chor. Marian Zbroja, kpt. Leszek Bieniecki - dowódca baterii startowej, mjr Stefan Bartczak - dowódca 46. dr OP, mjr Czesław Kowalski, kpt. Ferdynand Zalewski - kwatermistrz, kpt. Lis, por. Edmund Antczak - lekarz, chor. Wiesław Sadowski oraz ppor. Wojciech Słowik. Drugi rząd za dowódcą: chor. Andrzej Mrozik - RSWP i por. Antoni Piętowski za kwatermistrzem.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
Rok 1974. Mjr Stefan Bartczak, mjr Czesław Kowalski, kpt. Janusz Wąsowski i kpt. Edmund Łączny.


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
12.10.1974 r. Pierwszy rząd: chor. Andrzej Mrozik, plut. Bogdan Cichowski, sierż. Edward Lamkowski. Drugi rząd: por. Jerzy Wasilewski - startowiec, kpt. Ferdynand Zalewski, kpt. Edmund Łączny, kpt. Janusz Wąsowski, mjr Stefan Bartczak, chor. Wiesław Sadowski, chor. Marian Zbroja, mjr Czesław Kowalski, plut. Stanisław Kmieciak. Trzeci rząd: Jasiński - startowiec, kpt. Antoni Piętowski, sierż. Stefan Dobkowski, kpt. Leszek Bieniecki i chor. Tadeusz Ptak. Czwarty rząd: chor. Jan Lisiecki i sierż. Roman Kobierzyński.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
Rok 1974. Chor. Tadeusz Ptak, ?, plut. Stanisław Kmieciak, kpt. Antoni Piętowski, sierż. Roman Kobierzyński, kpt. Janusz Wąsowski, mjr Stefan Bartczak i mjr Czesław Kowalski.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
Rok 1974. Kpt. Leszek Bieniecki (siedzi na ławce), por. Antoni Piętowski, plut. Stanisław Kmieciak i kpt. Janusz Wąsowski.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r. Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
 
Kolejne pamiątki po zawodach rakietowo-strzeleckich z 1974 r. ...
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1974 r.
 
... i dyplom od dowódcy Wojsk OPK gen. dyw. Romana Paszkowskiego.
 


Dzień Wojska Polskiego - 1975 r.
Dzień Wojska Polskiego 12.10.1975 r. Od lewej: mjr Stefan Miodek - dowódca dywizjonu, mjr Czesław Kowalski, kpt. Janusz Wąsowski, Naczelnik gminy Choczewo.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1975 r. Zawody rakietowo-strzeleckie - 1975 r.
 
Kolejne pamiątki po zawodach rakietowo-strzeleckich z 1975 r. i ...
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1975 r.


Wołgograd - 1976 r.
Rok 1976. Wołgograd, w drodze na strzelania bojowe w Aszułuku. Od lewej: kpt. Janusz Wąsowski i por. Krzysztof Osmęda.
 


Zawody rakietowo-strzeleckie - 1976 r. Zawody rakietowo-strzeleckie - 1976 r.
 
Kolejna pamiątka po zawodach rakietowo-strzeleckich z 1976 r.
 


Rok 1983.
Rok 1983. Po treningu pracy bojowej, zdjęcie wykonane przed schronem SNR i SD 23. dr OP m. Sobieszewo. Od lewej: kpt. Mieczysław Kaczmarek - dowódca 23. dr OP, płk Mieczysław Wasąg - szef Oddziału WRiA 2. KOP, ppłk Janusz Wąsowski, płk Franciszek Żygis - dowódca 4. BA OPK, płk Roman Tomczyk - zastępca ds. technicznych dowódcy 4. BA OPK.
 


Rok 1990, pożegnanie ze służbą.
Sala Tradycji 4. BR OP - 1990 r. Wspólne zdjęcie dowództwa i sztabu 4. BR OP, na zakończenie uroczystości pożegnania odchodzących do rezerwy: ppłk. Janusza Wąsowskiego i st. chor. Piotrowskiego (AKKORD). Odchodzących do rezerwy żegnał dowódca 4. BR OP ppłk Mieczysław Kaczmarek.
 

6. Posłowie.

Wg zapisów w aktach personalnych, przebieg mojej służby wojskowej przebiegał następująco:

  • 05.1959 r. - Powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej;
  • 05-10.1959 r. - Elew Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu;
  • 1959-1961 r. - Mechanik urządzeń radiotechnicznych na samolotach myśliwskich w Centrum Szkolenia Lotniczego;
  • 1961-1964 r. - Podoficer nadterminowy, zawodowy - starszy mechanik lotniczy;
  • 1964-1969 r. - Studia na Wydziale Radiotechnicznym Wojskowej Akademii Technicznej;
  • 1970-1975 r. - Zastępca ds. technicznych dowódcy 46. doar OPK m. Choczewo;
  • 1975-1990 r. - Oficer wyszkolenia, starszy oficer wyszkolenia (szef grupy AKKORD), szef Wydziału Szkolenia w 4 BA OPK;
  • 1990 r. - Przeniesienie do rezerwy.

Po odejściu na emeryturę miałem czas na realizację swoich młodzieńczych marzeń o których nigdy nie zapomniałem. Odbyłem podróż dookoła świata, byłem w Grecji, Egipcie, Izraelu i Jordanii, Chinach, Indiach, Australii, Brazylii i w wielu innych krajach. W sumie odwiedziłem około 70 różnych krajów i byłem na wszystkich kontynentach. Nadal uprawiam turystykę ale już w kraju.

Zdjęcia pochodzą wyłącznie z mojego prywatnego zbioru. Niestety nie potrafię wymienić nazwisk autorów zdjęć.

Gdynia 08.12.2013 r.

[ Na początek strony]

  Zobacz więcej: