Home - strona główna WRiA.PL – “Wspomnienia ...”. płk rez. mgr inż. Zbigniew Przęzak
Braniewo, 26 listopada 2013 r.
Ostatnia aktualizacja danych: 26.11.2013 r.
 
 
 
 


Wspomnienia
ppłk. rez. Michaiła Konstantinowicza Czapłygina

1491 Rakietowa Baza Techniczna m. Trudowaja S-25 (SA–1 Guild)


(Tłumaczenie wywiadu przeprowadzonego przez Dmitryja Leonowa - listopad 2013 r.)


 
 
 
 
 

ppłk rez. CzapłyginSłużyłem jako szeregowy w grupie radzieckich wojsk w Niemczech. Skończyłem tam szkołę podoficerską, była taka szkoła - Kumiersdorfgut, koło Berlina. Potem był rozkaz ministra obrony - osoby, które skończyły szkołę podoficerską i miały 10-11 klas wykształcenia, mogły ubiegać się o przyjęcie do szkół wojskowych. Poszedłem do szkoły samochodowej. Poradzili mi albo Razańsk, albo Czelabinsk, albo Ussuryjsk. Pojechałem do Ussurijska na Dalekim Wschodzie.

Po zakończeniu szkoły nadano nam stopień podporucznika i trafiłem do 1. Armii OP Specjalnego Przeznaczenia. Przyjechałem tu jako podporucznik, jak zaszedłem! Myślałem, że to wygląda jak sanatorium! Wszystkie obiekty są pod jednym kątem, wszystko... Do sali gimnastycznej poszedłem, myślę - to jest to! To był rok 1968. Wyznaczony zostaję na stanowisko dowódcy plutonu samochodowego.

Potem mnie wyznaczono do szkoły podoficerskiej, uczestniczyłem w szkoleniu dwóch kursów sierżantów.

Potem wyznaczono mnie na stanowisko dowódcy kompanii. Jako podporucznik dowodziłem kompanią w 1969 r. Po pewnym czasie nadano mi stopień starszego podporucznika. Dowodziłem kompanią samochodową ponad 10 lat. Potem wyznaczono mnie do grupy, nadając stopień majora, następnie - na naczelnika oddziału i otrzymałem stopień podpułkownika.

Nasza jednostka miała numer 52147 (1491 RBT m. Trudowaja). To baza, która zabezpieczała w rakiety przeciwlotnicze pułki 10. Korpusu bliskiego i dalekiego pierścienia. Na wypadek wojny naszym zadaniem było zapewnić uzbrojenie i wywiezienie wszystkich rakiet w ciągu trzech dób na bliski i daleki pierścień. Było jednoznacznie ustalone - jakie kolumny wychodzą w pierwszej kolejności, jakie w drugiej, jak ma być formowanie kolumn.

Oto alarm - po 20 minutach powinna ruszyć pierwsza kolumna. Z rakietami stałej gotowości, które są już zatankowane i całkowicie uzbrojone, ciągniki są podłączone. Znaczy się, jedenasty A, B, W, G (garaże), potem ósemka W, G. Ogólnie, tu po 15 rakiet stało, a tam - po 10. I szóstki - A, B, W, G. Wszystkie (rakiety) były całkowicie gotowe. Alarm - i te kolumny poszły do pułków. Pierwsza, druga, trzecia, czwarta kolumna - natychmiast odchodziły. W skład kolumny wchodziło 10 samochodów. I potem przez każde 15-20 minut, być może, mniej, 7-8 minut, wychodziła następna kolumna. A w dynamice, równolegle w tym samym czasie, wychodziły kolumny z rakietami na potok (technologiczny). Je tam przygotowywano - zalewano paliwem, napełniano powietrzem i na koniec - montowano ładunek bojowy.

W bazie, prawdopodobnie, było około pięć tysięcy rakiet. Trzeba było przygotowywać, trzeba było przeładowywać i wszystko pozostałe. Było 280 ciągników, które zdolne były wykonywać zadanie bojowe. To stanowiło dwie kompanie samochodowe. Także była kompania remontowa i pluton samochodowy, który przewoził chleb i inne produkty i tak dalej.

No i do elaboracji rakiet było wszystko niezbędne. Oto dowodziłem kiedyś potokiem B, naliczyłem tam ponad dziesięć zbiorników o objętości 36 [m3], to było na czwórce, gdzie paliwo było i na dziewiątce (utleniacz) też podobnie było. Ogólnie, rezerwa była pełna - i na potoku A i na potoku B. Rakiety przychodziły, tankowano je, zbrojono i udawały się w rejony kolumn. Wszystkie prace wykonywano w dynamice, równocześnie - i załadunek i rozładunek i montaż.

Nawet na wypadek wyłączenia zasilania elektrycznego, były u nas agregaty, włączały się automatycznie. Jeśli wodociąg gdzieś tam odłączono, nie było problemu - mieliśmy zapasy wody. Dla miasteczka jest osobno zabezpieczenie, oto tu między domami jest górka, tam w podziemnym rezerwuarze była woda. Wszystko było obliczone na prowadzenie działań bojowych niezależnie od różnych zdarzeń.

Wszystko było przygotowywane bardzo dokładnie. I nic nie mogło przeszkodzić w wykonaniu zadania bojowego. Oto nawet te sprężarki powietrza, ile tam było wtedy? Pięć zakopanych cystern po 15 [m3] objętości. Skończyło się paliwo - przełączano na inną cysternę. Czyli praca nie mogła się zatrzymać chociaż na pół godziny, chociaż na godzinę. Wszystko było przemyślane dokładne.

Stan osobowy, prawdopodobnie było to ponad dwa tysięcy osób. To był wielki system. Można nawet powiedzieć - było ponad trzy tysiące osób. Dlaczego? Ponieważ jeszcze były dodatkowe obiekty. Mam na uwadze - szpital, sklepy, stołówka, służby dyspozytorskie. Mieliśmy swoje ciężarówki, sami przewoziliśmy i ładunki i produkty i tak dalej. Wszyscy działali autonomicznie.

To był taki system, który był przemyślany, jak się mówi, od początku do końca. Przecież co to takiego kolumna? Ta pewna ilość samochodów, wykonujących zadanie bojowe po trasie i kogo mająca? Dowódcę, pewną ilość samochodów i obowiązkowo zabezpieczenie techniczne. Mieliśmy zabezpieczenie techniczne zapewniające: jeśli kolumna zatrzymała się, na przykład, na przejeździe kolejowym, na skrzyżowaniu czy jeszcze gdzieś - co się działo? Zabezpieczenie techniczne wychodziło do akcji, naczepę z rakietą brano na sztywny hol albo innym sposobem i odholowywano. Wszystko było obliczone na maksymalnie półtora - dwie minuty. A gdzie tam, 45-50 sekund i wszystko, rakieta zabrana. Jak na paradzie.

Oto uczestniczyłem na paradzie w 1992 r., tam mieliśmy też podobną obsługę. Na wypadek awarii na Placu Czerwonym - no zdarza się, wszystko w życiu się zdarza. Wszystko tak obliczone - raz i staje się w szereg. No jak żołnierz na paradzie - zdarza się, że potknął się, no wszystko się zdarza i...? I nikt nawet nie zauważy. Oto tak wszystko było dopracowane.

Jaka droga szła w prawo, jaka w lewo - wszystko było dokładnie określone. Każdy żołnierz znał swoje zadanie bojowe - w składzie jakiej był kolumny i dokąd. Były obowiązkowo określone trasy zapasowe. Jeśli, na przykład, zniszczono most w Morozkach, to jechaliśmy przez obwodnicę, wychodziliśmy na Jarosławku i tak dalej. Jeśli tu drogi były zniszczone - jechaliśmy przez Biały Rast. Drogi dla wszystkich były tak obliczone, że zadanie w każdym przypadku będzie wykonywane. Na wszelkie rodzaje przeciwności życiowe. Mieliśmy obsługę bojową, wszystko było rozpisane do ostatniej rakiety. Wszystko było rozpisane na trzy, trzy i pół doby, dniem i nocą. Baza co powinna zapewnić? Wykonanie zadań bojowych pułków. W przypadku konieczności mogliśmy zaopatrzyć w rakiety 17., 1., i 6. Korpus.

Wszystko obliczone było co do minuty. Wykonywaliśmy wszystkie normatywy. Oto kontrolował nas minister obrony, kontrolował główny sztab. Na przykład, przepisowo kolumnę do pułku prowadzi się przez 40 minut, a przybywaliśmy po 36, po 33. Przepisowo kolumna jedzie średnio z prędkością 35-40 [km/h], a jechaliśmy 47-48 [km/h]. Patrzymy - kolumna idzie, droga jest dobra, dowódca kolumny czuje, jak idzie kolumna. Tam jest łączność radiowa, tak - idziemy, słychać meldunki «wszystko normalnie», «wszystko normalnie».

Podczas szkolenia założenia były różne - zawał na drodze, nie można wyjechać z ukrycia, napad na kolumnę, pożar, wybuch w kolumnie i tak dalej. Wszystkie warianty ćwiczono. I mieliśmy mobilną brygadę - miała traktor, koparkę, dźwig samojezdny. Była brygada specjalna, natychmiast odizolowywała to miejsce. Co było najważniejsze? Ochrona! Żeby żadnych obcych ludzi nie było - ani z lewej strony, ani z prawej strony, ani z góry, ani w górę, ani z powietrza. Okrążono wszystko, a potem wykonywano zadania, które należało wykonać. Ma się rozumieć - zabrać, oczyścić i tak dalej.

U nas w kolumnie była łączność i była ochrona. Nawet taki przypadek był, pamiętam, w 1969 r. będąc podporucznikiem, pierwszy raz poprowadziłem kolumnę. Wielcy dowódcy u nas mieszkali - Czujkow, Leluszenko, Rotmistrzów. Oto tu, ich dacze. Wielki dowódca jechał, według mnie, Czujkow - jego nie przepuściliśmy! On tu przyjeżdżał, do głównego inżyniera - wtedy to był Borodula, pułkownik Borodula. Jego wzywano gdzieś, dlaczego mówili, wasze wyjaśnienia... Kolumny nikt nie miał prawa wyprzedzić. Nikt nie miał prawa! Idzie kolumna - wszystkie pojazdy milicji, straży pożarnej zatrzymywały się, jak się mówi - honor oddawali, pomagali rozwijać, skręcać.

O PRTB (Ruchoma Rakietowa Baza Techniczna) - to szef sztabu lepiej opowie. Z swojej strony powiem - miałem specjalny pluton, który zabezpieczał RTB. Tam obsługa miała specjalne dopuszczenia, tam nie miał prawa nikt wejść, oprócz uprawnionych kierowców. RTB - to ukryte rakiety (rakiety 207T z głowicami jądrowymi - kryptonim “Tatiana”), własny magazyn i własna ochrona. Oni mieli swój budynek i swoją wartę. Tankowali tylko u nas.

Gdzie to wszystko się podziało, kiedy jednostkę rozformowano? No to już trzeba pytać innych ludzi. Jesteśmy ludźmi wojskowymi, nam powiedzieli... Oto byłem dowódcą oddziału - rozformowano kompanię, potem rozformowano drugą. Mnie wezwano - wszystko. Pytań nie ma? - Nie ma pytań! Dokąd? Ja wojskowy człowiek. Pójdziecie tam? - Tak jest! Zawsze tak mówiłem - dokąd Ojczyzna wyśle... nie było czegoś takiego - możesz iść, nie możesz... Ojczyzna powiedziała - wszystko! Tak jest! I prawidłowe to było!

[ Na początek strony]   [ Do arytkułu o S–25 ]

  Od administratora WRiA.PL:  

Wywiad udostępnił dla WRiA.PL Dmitry Leonow, autor wywiadu. W nawiasach, pochyloną czcionką, dodano uwagi administratora WRiA.PL.